Pierwszym paralotniowym mistrzem Polski w celności lądowań został Tomasz Kudaszewicz. Weekendowe (9-11 października) zawody na lotnisku w Rudnikach zdominowała niesprzyjająca lotnikom pogoda. I choć silny wiatr rozdawał karty, to organizatorom udało się rozegrać pięć regulaminowych kolejek. Konieczne były minimum trzy, żeby mistrzostwa można było uznać za rozstrzygnięte.
Na listę startową Polish Accuracy Open 2015 wpisało się 24 zawodników, nie tylko z Polski, bo wśród uczestników znalazło się małżeństwo z Czech – Aneta i Kamil Konecny. Już pierwszego dnia mistrzostw było wiadomo, że decydujący wpływ na przebieg zawodów będzie miała pogoda. Dwie tury startów udało się rozegrać pierwszego dnia zawodów, w sobotę pogoda pozwoliła na trzy kolejki. Starty możliwe były wcześnie rano lub późnym popołudniem – tylko wtedy warunki atmosferyczne pozwalały na bezpieczne loty.
W kategorii Open zawody wygrał Kamil Konecny z Czech, doświadczony pilot, od lat reprezentujący Czechy na poważnych zawodach w celności lądowania. Kamil jest jednocześnie członkiem Komitetu Celności Lądowania (Accuracy Commitee) we władzach CIVL/FAI.
Najważniejsza była jednak kategoria Mistrzostw Polski. Zacięta walka trwała od pierwszej do ostatniej kolejki. Ostatecznie zawody wygrał Tomasz Kudaszewicz (166 punktów karnych), przed Tomaszem Chodyrą (203 punkty karne) i Bogusławem Pelczarem (273 karne oczka).
Warto dodać, że Tomek Kudaszewicz to były Mistrz Świata PPG, udowadniający, że łączenie wyników sportowych w lataniu swobodnym i z napędem jest możliwe.
Zauważalny był też powrót do sportowego latania Bogusia „Pecia” Pelczara. Ten doświadczony pilot zaimponował determinacją i akrobatycznymi popisami przy podchodzeniu do lądowania, czasem w nieprawdopodobny sposób.

Do rywalizacji stanęli także zawodnicy, którzy mają za sobą raptem dwa sezony paralotniowego rzemiosła. – Warunkiem startu dla osób z mniejszym doświadczeniem było m.in. przeszkolenie ze startów za wyciągarką – tłumaczy Grzegorz Misiak, jeden ze współorganizatorów imprezy. Specjalną liną zawodnicy byli podczepiani do uprzęży i na komendę „strat” wyciągarka wynosiła zawodnika na odpowiednią wysokość. Kilka kółek nad lotniskiem i paralotniarz gotowy był do lądowania. Zadanie polegało na wylądowaniu w ściśle określonym miejscu – w tzw. centrze. To plastikowy krążek średnicy ok. 30 cm. Przyziemienie dokładnie na nim oznacza lądowanie idealne i zero punktów karnych. Im dalej od środka, tym więcej karnych oczek. Wygrywał zawodnik, który po wszystkich rozegranych kolejkach miał ich najmniej na koncie.
Zawody rangi mistrzowskiej na celność lądowań to w Polsce absolutna nowość, choć na świecie już od kilku lat tego typu zawody o randze Mistrzostw Świata i Europy są już regularnie rozgrywane.
Gratulujemy zawodnikom i organizatorom!
Źródło: Aeroklub Częstochowski, www.zawody.kadra-paralotniowa.pl