Stanisław Skalski (urodzony 27 listopada 1915, zmarł 12 listopada 2004) – największy lotnik biało-czerwonej szachownicy. Uczestnik walk w obronie polskiego nieba we wrześniu 1939 roku, ocalenia Wielkiej Brytanii w 1940 roku, dowódca zwycięskiego Polskiego Zespołu Walczącego w Afryce w 1943 roku. Człowiek, któremu ofiarowywano wszelkie zaszczyty, by pozostał w wojsku angielskim i amerykańskim, a który powrócił do Polski, bo największym ukochaniem darzył swą Ojczyznę. Już za życia nasza duma narodowa, symbol, który nie dał się złamać przez najcięższy los.
11 listopada w stulecie przywrócenia państwowości naszego kraju, odbyła się premiera filmu „Niepodległość”. W ostatnim zdaniu mówiącym, „iż w odrodzonej II Rzeczpospolitej w polskich szkołach i uczelniach będą się kształcić młodzi Polacy, którzy w przyszłości udowodnią, że nikt Polakom nie odbierze wolności” wymieniono tylko trzy nazwiska – w kolejności – Stanisław Skalski (as lotnictwa), Janusz Kusociński (mistrz olimpijski) i Krzysztof Kamil Baczyński (poeta i powstaniec warszawski). To wyjątkowe, iż w tak ważnym filmie pojawiło się nazwisko Skalskiego.
W tym roku przypada też stulecie polskiego lotnictwa wojskowego. Z tej okazji, i w czasie innych uroczystości, często wymienia się nazwisko Skalskiego. Szkoda, że w 2015 roku stulecie urodzin Stanisława Skalskiego minęło bez echa. Podobnie jak w 2004 roku pojawiły się lakoniczne informacje o jego śmierci. A stulecie urodzin było dobrym czasem, by godnie upamiętnić jego osobę, przekazać jego ideały młodemu pokoleniu. By dorobek moralny ubiegłych lat i przeszłych pokoleń nie został roztrwoniony. Niestety, poza lokalnymi epizodami polskie społeczeństwo nie miało okazji dowiedzieć się o dokonaniach Skalskiego i jego kolegach-lotnikach. Nawet w logo Międzynarodowych Pokazów Lotniczych w Radomiu – Air Show 2015 – pojawiła się informacja o 75. rocznicy Bitwy o Wielką Brytanię. Szkoda, że projektodawcy zabrakło wyobraźni, by zamiast upamiętniać Brytyjczyków zamieścić informację o stuleciu urodzin Stanisława Skalskiego – pilota znanego na całym świecie i kojarzonego z najlepszymi kartami polskiego lotnictwa. A tym samym byłby to świetny asumpt do przypomnienia niewiarygodnego wkładu polskich pilotów w uratowanie Wielkiej Brytanii w 1940 roku.
27 listopada przypada sto trzecia rocznica urodzin Stanisława Skalskiego. Jego losy były nierozerwalnie związane z najnowszą historią Polski. Na jego oczach nie tylko rozgrywała się historia, ale on sam ją także tworzył. Całe życie towarzyszyła mu dewiza: Homo non subi natus, sed patriae – człowiek rodzi się nie dla siebie, lecz dla ojczyzny. Zawsze był tam gdzie, jak sądził, najlepiej mógł służyć sprawie ojczystej. Popularność Skalskiego rosła błyskawicznie, dzięki jego sukcesom lotniczym. Jednak tu wyróżniała go cecha konsekwentnego w dążeniu do celu. Najpierw wytrwale realizował młodzieńcze marzenia o lataniu, później z uporem szukał dróg samodzielnego działania, by w efekcie najlepiej jak potrafił mógł wywiązywać się z powierzonych obowiązków. W chwilach niebezpieczeństwa, także jako dowódca, sam się narażał, biorąc odpowiedzialność za innych. Poświęcenie dla ojczyzny w każdej sytuacji stworzyły bohatera nie dla jednego, krótkotrwałego, efektownego błysku.
Na polskiej liście asów Stanisław Skalski uplasował się na pierwszym miejscu. Jednak nigdy nie popisywał się swoimi zwycięstwami, nieistotna też była ich liczba. Po prostu miał szczęście. Inni zestrzelili mniej, a on akurat tyle, że utrzymał palmę pierwszeństwa przez całą wojnę. Zestrzelenia traktował jako dodatek do dobrze wypełnionego obowiązku. Z tamtych wojennych czasów, pozostała ciągła troska o losy Polski. Skalski nie mógł pogodzić się z tym, iż do władzy dochodzą ludzie przypadkowi, żądni li tylko zaspokojenia własnych, materialnych korzyści. Wielokrotnie powtarzał, że nie o taką Polskę walczył, oddał najlepsze lata swojego życia. Wtórowało mu w tym wielu weteranów, zawierając swe rozgoryczenie w zdaniu: Czy warto było…?
Gdy człowiek odchodzi, gdy nie ma wokół siebie troszczących się bliskich okazuje się, iż niewiele po człowieku zostaje. Pomimo podeszłego wieku Stanisław Skalski miał jeszcze bardzo wiele planów, których niestety nie zdążył już zrealizować. Odejście do niebieskiego dispersalu przerwało też porządkowanie pamiątek i rozdysponowanie według własnego uznania. Nie uszanowano ostatniej woli Stanisława Skalskiego. Mieszkanie, które było jego od czasu wyjścia z więzienia aż do śmierci, miało być muzeum, w którym będą nie tylko jego pamiątki, ale także zgromadzone po innych lotnikach. Obrazy, które pieczołowicie gromadził (m.in. Kossaka, Michałowskiego, Fałata) miały być przekazane narodowi. Wiele pamiątek miało trafić do Muzeum Wojska Polskiego. Pragnął być pochowany w mundurze, w którym służył w czasie wojny w Anglii. Niestety został pochowany w mundurze generalskim.
Roztrwoniono dobra materialne, znalazły się w wielu niepowołanych rękach. Teraz, gdy człowiek nie może się sam bronić warto przynajmniej podawać o nim rzetelną wiedzę. Jednak i do tego nie ma szczęścia. Im więcej lat upływa od odejścia człowieka coraz więcej pojawia się ludzi, którzy „blisko” znali bohatera. Warto poinformować tych pseudoznawców osoby Stanisława Skalskiego, jego życia i dokonań, by nie powtarzali swego bełkotu głośno i nie wykorzystywali jego nazwiska do różnego rodzaju rozgrywek.
Nie zmarł na skutek pobicia, nie przebywał też w żadnym przytułku! Był bardzo samodzielny, a dolegliwości wieku traktował lekceważąco. Gdy zasłabnięcie wymagało hospitalizacji czynił wszystko, by ja najprędzej znaleźć się we własnym łóżku i domu. Nie był też nigdy żadnym żołnierzem ani wyklętym, ani przeklętym. Ta dziwnie używana nazwa i fałszywie powtarzana przez ignorantów nie ma żadnego uzasadnienia.
Nigdy też nie był związany z 303 dywizjonem, jedynym z resztą znanym większości polskiego społeczeństwa. Polish Fighting Team (PFT), którego był dowódcą to Polski Zespół Walczący, a nie Bojowy! Gdy wizerunki Skalskiego pojawiły się na statecznikach MiG-a 29 mundur Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii dziennikarka określiła jako „mundur galowy”! Jeżeli takie i tym podobne bzdury powtarzają przypadkowi, chcący zaistnieć ludzie, to jest to żenujące. Gdy błędy są powtarzane przez wojskowych i dziennikarzy świadczy to już o wyjątkowym braku odpowiedzialności.
Jak nikczemnymi i niskimi pobudkami kierują się próbujący zniesławiać bohatera można przeczytać w moich tekstach zamieszczonych w internecie: www.zabytkoweszybowce.olsztyn.pl pt.: „Stanisław Skalski, czyli sprawa honoru”, z czerwca 2017 roku oraz na stronie portalu lotniczego Aviateam.pl pt.: „Apel do sumień ludzkich”, z grudnia 2017 roku.
W jubileuszowym roku odzyskania przez nasz kraj niepodległości i stulecia powstania polskiego lotnictwa wojskowego szczególne stają się słowa Człowieka, Żołnierza i Patrioty. Kilkanaście tygodni przed śmiercią w rozmowie ze mną, Skalski pytał: Co ja mogę dla Polski zrobić? Zamyślał się wtedy głęboko i z wielkim smutkiem dodawał: Ale ja już nie mam sił… Miał wtedy osiemdziesiąt dziewięć lat. Kto z potomnych zechce zmienić te niespełnione marzenia o wielkiej, niepodległej Polsce w rzeczywistość? Kto będzie kontynuował idee pokolenia międzywojennego, czy przeminą, bo odchodzą ludzie, którym były one drogie?
Tekst: Katarzyna Ochabska, biograf Stanisława Skalskiego, autorka książki „Stanisław Skalski”, autorka uchwały sejmowej z 24 lipca 2015 roku „W sprawie upamiętnienia lotników polskich walczących na frontach II wojny światowej”, inicjatorka malowania na statecznikach MiG-a 29 w Malborku wizerunków Skalskiego.
Foto: Stanisław Skalski w 1943, wikipedia commons