33. Szybowcowe Mistrzostwa Świata – Leszno 2014, bardzo dumna i zobowiązująca nazwa. Jeszcze bardziej zobowiązujące jest bycie menadżerem zawodów takiej rangi. Szczególnie że robi się to pierwszy raz i od razu, niejako z marszu – tak jak było to w moim przypadku, wchodzi się w niezwykle odpowiedzialną rolę. Czy się udało?
Bezpieczeństwo
Najważniejszy, najistotniejszy element. Dlatego od niego zacznę. Niestety w tym roku środowisko lotnicze szczęścia nie ma. Doświadczyliśmy bardzo bolesnych strat. W żądnych sensacji mediach, zaczęła pojawiać się teza, że w Polsce latać jest niebezpiecznie. Odwiedzając stacje telewizyjne, łagodziłem ów obraz, mając w pamięci fakt, iż za chwilę w Lesznie pod moim okiem pojawi się prawie 130 szybowców, które w codziennie w jednym czasie znajdą się w ograniczonej przestrzeni. Efekt: po 12 konkurencjach Szybowcowych Mistrzostw Świata, nie doszło do żadnego incydentu w powietrzu. Napiszę tylko, że w końcowych dniach zawodów 16 dostępnych samolotów holujących wynosiło w powietrze wszystkie szybowce w czasie 65 minut. Oczywiście jest to zasługą zawodników, najwyższego światowego formatu, którzy wiedzą jak zachowywać się w powietrzu. Ale też osób kierujących lotami i tych przygotowujących odprawy bezpieczeństwa. Były oczywiście dwa dni straszne, kiedy to pogoda zmieniła się tak gwałtownie, że pojawiło się realne zagrożenia. Jednak tu profesjonalizm zawodników i zespołu oraz jedność społeczności aeroklubowej (udostępnienie lotnisk zapasowych w Ostrowie i Częstochowie) sprawiła, że pomimo 98 lądować przygodnych, nikomu nic się nie stało. I to napawa mnie radością.
Organizacja
Podczas konferencji prasowej, podsumowującej zawody, dyrektor sportowy mistrzostw powiedział, że sukces organizacyjny jest sumą zdarzeń, jakie nastąpiły od chwili podjęcia decyzji o zorganizowaniu zawodów do momentu ich zamknięcia. Jak owa suma zdarzeń wypadła u nas w Lesznie? Śledziłem fora internetowe zawodników, śledziłem artykułu i opisy dziennikarzy, rozmawiałem z samymi zawodnikami. I co ? Nic ! Nikt nie narzeka, nie zrzędzi. Przyznam że czuję się nieswojo. Przyzwyczaiłem się do utyskiwań wszystkich na wszystko. Staram się słuchać z uwagą wszystkich malkontentów bo są tam wskazówki co należało by zmienić. A tutaj nikt nie mówi nic! Chyba źle nie było. Faktem jest, że w czasie zawodów podchodzili do mnie Amerykanie, Nowozelandczycy, Argentyńczycy i gratulowali organizacji. Ale to byli goście z krajów gdzie sukcesy się promuje i docenia. Stąd liczyłem na głosy z „naszego podwórka”. I do tej chwili nie słyszę nic. Chyba źle nie było?
Ludzie
Za każdą imprezą, za każda organizacją stoją przede wszystkim ludzie. Często anonimowi wręcz niewidzialni. Jednak to od ich zaangażowania i pracowitości zależy czy przedsięwzięcie będzie udane. Jeszcze z takim jak ja szefem, który mało chwali, a mnóstwo wymaga, motywować się aby rano zacząć pracę, jest trudno. Dlatego teraz chciałbym podziękować im wszystkim, wspominając szczególnie tych, którzy włożyli szczególny wkład.
Zacznijmy od tych których spotykaliśmy pierwszych przyjeżdżając do Leszna. Tych którzy obsługiwali biuro zawodów:
Sylwia Mateja, Maria Wycjiowska, Agnieszka Lisewska, Kacper Obrzut, Arkadiusz Łyczak, Grzegorz Świderski, Małgorzata Wierzbicka, Mariusz Wierzbicki, Jarosław Orłowski
Kochani Wasza praca była niezwykła. Widziałem często jak jesteście zmęczeni wieczorem, aby na drugi dzień rano tryskać ponownie nową energią. Było super.
Szczególnie muszę i chcę wyróżnić pracowników szkoły:
Weronika Budzyn, Grzegorz Fryśny, Grzegorz Janiszewski
Ludzie Ci, rozpoczęli pracę przy tych zawodach dużo wcześniej niż one się zaczęły. Byli zawsze kiedy ich potrzebowałem. Utożsamiali się z zawodami, szkołą, pracą robiąc to do czego zostali wyznaczenie najlepiej jak mogli. Dziękuję Wam za to.
Ważna rolę odegrali Ci, którzy codziennie organizowali latanie, dbając o bezpieczeństwo, pogodę, stan samolotów i sprawność procedur startowych. Zawsze w centrum zamieszania, w piekielnym upale robili to co do nich należało. I robili to dobrze.
Zbigniew Siwik, Jerzy Mierkiewicz, Robert Koral Koralewski z całą obsługą startową, Krzysztof Jakubowski, Wacław Kokot, Grzegorz Świderski, Wojciech Ścigała, Marek Uzarowski, Andrzej Kokotkiewicz i Józia wierna suka Pana Andrzeja, Andrzej Jacek Janiszewski, Andrzej Cichoński wraz ze wszystkimi pilotami holującymi.
Na koniec chciałem podziękować czterem osobom. Ludzie Ci podtrzymywali mnie na duchu każdego dnia. Przekonywali do swoich racji, pomagali w trudnych chwilach, wkładając w swoją pracę przede wszystkim serce:
Ewelina Przymuszała wraz z całą załogą restauracji Gliding. Ewciu, zarażasz optymizmem wszystkich. Twój zespół zawsze był uśmiechnięty, uprzejmy i chętny do pomocy. Wasza – Twoja praca była bardzo ważna w trudnych momentach. Dziękuję
Jarek Adamek szef biura prasowego. Panie Jarku, szacunek dla dziennikarskiego profesjonalizmu. Dzięki Pana pracy codziennie byliśmy obecni we wszystkich redakcjach sportowych w tym kraju. Co z tego zostało? Może teraz nic. Ale z pewnością zaprocentuje w przyszłości.
Jacek Lewiński – fotograf zawodów, którego codzienne fotograficzne reportaże, pozwalały przybliżyć ten piękny sport zwykłym ludziom.
Dariusz Cisek osoba bez której zawodów by nie było. Osoba tym bardziej ważna, że kiedy ja wchodziłem w mistrzostwa, On już tam był. Darku w najtrudniejszych chwilach trzymaliśmy wszystko na swoich barkach. Wielokrotnie mieliśmy różne zdania. Wielokrotnie głośno je wyrażaliśmy, nie mniej jednak, udało się nam zrobić te Mistrzostwa. Gratuluję i dziękuję.
Co dalej?
Zawody się skończyły. Czas wrócić do pracy. Nie mnie jednak dobrze było by wyciągnąć kilka wniosków. Zrobić kila podsumowań. Na pewno, zawody te pokazały że Centralna Szkoła Szybowcowa ma potencjał, do organizowania imprez sportowych na najwyższym poziomie i najwyższej rangi. Jasnym jest, że są w szkole ludzie, którzy robią zawody doskonale. Potrzebny jest jednak silny lider tego miejsca i jasno określona strategia na najbliższe 5 lat. I moim zdaniem w strategii tej zawody sportowe powinny mieć swoje stałe miejsce. Jednak nie powinny być to wyłącznie zawody szybowcowe. Z działalności tylko szybowcowej, szkoła się nie utrzyma. A nawet jeżeli to nie zmodernizuje infrastruktury i floty. Tutaj w CSS powinno powstać dwa centra: Centrum Sportu Lotniczego z szybownictwem jako dyscypliną dominującą, oraz Centrum Eventowe, które korzystając z terenu dookoła płyty lotniska, przyciągnie firmy oferując im bliskość lotniska. Czy tak się stanie? Czas pokaże.
Bohdan Włostowski